Jeśli chcesz mieć z życia trochę satysfakcji, te badania mogą Cię zainteresować. Przeprowadziła je dr Sara Pressman z Uniwersytetu Kansas i Sheldon Cohen z Carnegie Mellon University. Przekopali się oni przez autobiografie 88 sławnych psychologów (seria „A History of Psychology in Autobiography”), by przeanalizować ich język i słownictwo.
Autobiografia to niezły materiał do badań umysłu autora, bo jest z grubsza pozbawiona fikcji. Co więcej, twórca posługuje się w niej swoim naturalnym słownictwem (chyba że ma wyjątkowo nadgorliwy dział korekty). Przebogata seria 88 autobiografii stanowi więc doskonałe źródło wiedzy.
Teoretyczne założenie badań było takie, że każde słowo i każda myśl ma odzwierciedlenie w biochemicznym stanie mózgu. Doskonale widać to u osób z depresją, których mózg zmienia się fizycznie. Traci przez to niektóre funkcje, przez co niektórzy stają się niezdolni do odczuwania szczęścia ze względu na permanentny niedobór serotoniny. Pressman i Cohen chcieli więc sprawdzić, czy częste używanie słów o silnie pozytywnym zabarwieniu wywołuje podobny efekt, tyle że w dobrą stronę.
Badania w pełni to potwierdziły: jeśli chodzi o fizjologię, to pozytywny język i optymistyczne podejście przynoszą konkretne korzyści w postaci zdrowszego serca, niższego ciśnienia i silniejszego układu odpornościowego.
W związku z tym radośnicy chorują rzadziej i statystycznie żyją aż o 5 lat dłużej od gburków i marud. Jeśli dołożymy do tego poczucie humoru, możemy zyskać jeszcze więcej, bo aż 6 lat. Łącznie te trzy cechy pozwalają zarówno czerpać z życia trochę więcej radości, jak i łatwiej radzić sobie z kryzysami. Nie ma wątpliwości, że od decyzji podjętych w ich trakcie zależy niekiedy cała dalsza kolorowa egzystencja.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Źródełka:
Pressman SD, Cohen S. Positive emotion word use and longevity in famous deceased psychologists. Health Psychol. 2012 May;31(3):297-305.