Jak zatrzymać młodość

Dlaczego zmiany ciśnienia NIE mają wpływu na ból głowy

Tak, ciśnienie z pewnością może wywołać ból głowy. Ciśnienie tętnicze. Nie ma wątpliwości, że osoby z nadciśnieniem, a także niskociśnieniowcy, miewają bóle głowy znacznie częściej niż pozostali ludzie. A co z tzw. skokami ciśnienia wywołanymi przez pogodę? Okazuje się, że wbrew powszechnemu przekonaniu zmiany ciśnienia atmosferycznego nie mają prawa wywołać bólu głowy, a tym bardziej migreny. Są od tej zasady zaledwie dwa wyjątki – i zaraz je opiszę.

Zacznijmy od krótkiej powtórki z podstawówki. Mimo że powietrza nie widać, to ma ono jakąś masę. Niewielką, ale ma. Nie jest więc absolutnie w niczym  gorsze od ciał stałych albo wody – tyle że po prostu go nie widać.

Z kolei o ciśnieniu można powiedzieć w uproszczeniu, że jest to siła, jaką wywiera na Twoją głowę i ciało „słup” powietrza znajdujący się nad Tobą. Ma on wysokość kilkudziesięciu kilometrów – aż do granicy ziemskiej atmosfery.

Im niższy słup, tym mniej waży – logiczne. Dlatego im wyżej się znajdujesz, tym słabiej gaz na Ciebie naciska. Na plaży w Gdańsku, czyli na wysokości poziomu morza, normalne ciśnienie wynosi ok. 1013 hektopaskali. Posuwając się w głąb lądu, na każde 8–9 metrów nad poziomem morza ciśnienie spada o 1 hPa.

I tu dochodzimy do sedna.

Ból głowy a pogoda

Otóż powyższa mapa… nie istnieje. Stanowi ona telewizyjne uproszczenie, a prawdziwe ciśnienie w Polsce jest tak naprawdę zupełnie inne. Im dalej od morza, tym większe przekłamanie. Tak naprawdę nigdy nie było i nigdy nie będzie takiej sytuacji, że ciśnienie w całym kraju ma podobny poziom. Jest to fizycznie niemożliwe i zaraz wytłumaczę dlaczego.

Ciśnienie znormalizowane – czyli dlaczego z prognozy pogody prawdy się nie dowiesz

„Mapa ciśnienia” przedstawia tzw. ciśnienie znormalizowane (inaczej: ciśnienie względne). Jest to hipotetyczna wartość ciśnienia, jakie by zmierzono w danej miejscowości, gdyby leżała na poziomie morza. Jeśli w Gdańsku i Zakopanem panuje identyczna pogoda, to w prognozie pokazuje się tę samą wartość – np. 1013 hPa. Sęk w tym, że w Zakopanem barometry i domowe stacje pogodowe wykażą wtedy 898 hPa! 115 hPa mniej!

Miasto leży bowiem na wysokości kilometra nad poziomem morza (a Gubałówka jeszcze wyżej). Ciśnienie znormalizowane podaje się po to, by odbiorca nie musiał sam wyliczać wyniku dla każdego miasta w zależności od jego wysokości, temperatury i norm obowiązujących w danym regionie.

Można by się wtedy doszukać wielu paradoksów. Gdyby w Gdańsku odnotowano 980 hPa, a w Zakopanem 960 hPa, to gdańszczanie ze swojej perspektywy doświadczaliby niżu (ciśnienie niższe o 33 hPa niż zazwyczaj), a zakopiańczycy silnego wyżu (o 62 hPa wyższe niż zazwyczaj), mimo że to w Gdańsku ciśnienie byłoby o 20 hPa wyższe. Aby uniknąć tych wyliczeń i niejasnych zależności, dla całego kraju podaje się wartość ciśnienia znormalizowanego.

Zmiany ciśnienia – czyli w jaki sposób wprowadzają nas w błąd

Jeśli w ciągu doby ciśnienie rośnie lub spada o 10–20 hektopaskali, w prognozach pogody przedstawia się to jako gwałtowną zmianę. „Meteopaci mogą spodziewać się pogorszenia samopoczucia oraz bólu głowy” – tak mógłby brzmieć przeciętny komunikat zapowiadający niż.

Tymczasem identyczny spadek można sobie zafundować nie w ciągu doby, a w ciągu minuty – np. wjeżdżając na taras widokowy w Pałacu Kultury. Znajduje się on 114 m wyżej od wejścia do Pałacu, więc ciśnienie na górze jest niższe o 13–14 hPa.

13–14 hPa. W ciągu minuty.

Doba składa się z 1440 minut. Gdyby więc prawdą było to, co mówi się w prognozach pogody, że spadki o 10–20 hPa w ciągu doby są „gwałtowne” i mogą prowokować ból, to przy wjeździe na taras widokowy (w 1440 razy krótszym czasie) głowa powinna natychmiast eksplodować.

Na Pałac Kultury nie wjeżdża się zbyt często, ale podobne sytuacje zdarzają się także w życiu codziennym. Jeśli mieszkasz na 10. piętrze w 30–40-metrowym bloku, to gdy idziesz do sklepu, doświadczasz spadku ciśnienia o 4-5 hPa w ciągu minuty. Gdy jedziesz z Warszawy do Krakowa, ciśnienie rośnie nawet o 35 hPa w ciągu 3 godzin. W wielu miastach wystarczy zresztą przejechać się z dzielnicy do dzielnicy. W Poznaniu wystarczy wybrać się znad Warty na Górę Moraska, żeby ciśnienie wzrosło o 11-12 hPa. Z kolei jeśli zjeżdżasz z Kasprowego Wierchu, spadek ciśnienia wyniesie grubo ponad 100 hPa (różnica wysokości to 927 metrów). Takie przykłady można mnożyć w nieskończoność.

Niskie ciśnienie a ból głowy

Zmiany ciśnienia a ból głowy

Jak to wszystko ma się do bólów głowy? Zazwyczaj nijak. W większości przypadków takie zjawisko jak „ból głowy ze zmian ciśnienia” po prostu nie istnieje, a za dolegliwości odpowiadają zupełnie inne przyczyny (głównie te, które wymieniam w ebooku). Taki ból nie ma prawa się zdarzyć w normalnych warunkach u zdrowego człowieka.

Niemal nikt z nas nie zwraca uwagi na „silne” spadki ciśnienia (o 40-50 hPa), bo tego po prostu się nie czuje. To zbyt małe i zbyt powolne zmiany. Nawet badania naukowe na ten temat dają wyniki w najlepszym razie sprzeczne. Jeśli jakieś czynniki pogodowe mają mieć istotny wpływ na odczuwanie bólu (migreny, bóle stawów itd.), to badania wskazują raczej na temperaturę i wilgotność. I nic dziwnego. Zmiana temperatury np. o 10 stopni w ciągu doby to jak różnica między kwietniem a czerwcem. Z kolei zmiana wilgotności powietrza z 40% do 60% to aż 50-procentowy wzrost. To dopiero gwałtowne wahania.

Skąd biorą się pogodowe mity

Jako ludzie mamy silną potrzebę kontroli tego, co się z nami dzieje. Nawet jeśli ta potrzeba tkwi w podświadomości, to umysł mocno dąży do tego, żeby się dowiedzieć, co jest grane. A jeśli tego nie wie, to dorabia sobie wyjaśnienie. To właśnie dlatego mózg chwyta się najprostszych, pozornie logicznych korelacji. Podświadomie szuka jasnych wzorców nawet tam, gdzie ich po prostu nie ma. To podstawa popularności teorii spiskowych – umysłowi trudno pojąć, że coś może dziać się przez przypadek. Dużo łatwiej zaakceptować scenariusz, w którym ktoś gdzieś tam hen, daleko, pociąga za wszystkie sznurki.

Interpretacja tego, co się czuje i widzi, mocno zależy od tego, co wlewa nam się do głowy już od maleńkości. Dawniej wierzono np., że burze z piorunami to znak, że bogowie się gniewają. Każdemu dziecku, które pytało po raz pierwszy, co się dzieje, tłumaczono tę „oczywistość”, bo nikt nie miał pojęcia, że chodzi wyłącznie o zjawisko atmosferyczne. Jeszcze moja babcia w dzieciństwie stawiała w oknie krzyż, żeby przegnać burzę, bo takie były ówczesne metody. I to w czasach, gdy ludzkość latała już w kosmos.

Do dziś z kolei powszechnie się powtarza, że skoki ciśnienia mogą przynieść ból. Nikt specjalnie się nad tym nie zastanawia, bo przecież wydaje się to takie oczywiste. Sęk w tym, że dokładnie tak samo traktowano inne mity w czasach ich świetności. Znajdujemy się dokładnie w tym samym miejscu, w którym 100 lat temu byli ludzie wierzący w burzę jako oznakę gniewu bogów. Przebicie się z odkryciami naukowymi do powszechnej świadomości zabiera czasem całe pokolenia, ale ten proces trwa i jest nieunikniony.

Dlaczego meteopatów boli głowa

Migreny czy tzw. napięciowe bóle głowy mają mnóstwo potencjalnych przyczyn. Większość meteopatów cierpi na bóle głowy nie dlatego, że w ciągu doby „spadło ciśnienie”, ale dlatego, że mogą mieć:

  • wady postawy
  • ukryte urazy
  • niedobory
  • odwodnienie
  • depresję
  • bezsenność
  • i masę innych dolegliwości, które opisuję w ebooku

Większość z nich jest bardzo prosta do odszukania dla doświadczonego specjalisty (neurologa, osteopaty czy fizjoterapeuty). Problem w tym, że  „zmiany ciśnienia” to mit tak rozpowszechniony, że odwraca uwagę od prawdziwych przyczyn bólu. Tych, na które mamy wpływ. I to jest najpoważniejsza szkoda, jaką wywołują „zmiany ciśnienia”.

Pogorszenie pogody (zwłaszcza z ochłodzeniem i niedoborem światła) może oczywiście przynieść inne, delikatne i niegroźne objawy – senność, kiepski nastrój, problemy z koncentracją czy fizyczne i psychiczne „rozmemłanie”, które i tak pozostają praktycznie bez wpływu na depresję czy poziom ogólnej satysfakcji z życia. I tyle. W normalnych warunkach o pogodowym (a raczej: „ciśnieniowym”) bólu głowy nie ma mowy.

Dwa wyjątki, które potwierdzają regułę

Pierwszy wyjątek to spadki ciśnienia rzędu kilkuset hektopaskali. Przykład: Kilimandżaro znajduje się na wysokości prawie 6000 m n.p.m., a ciśnienie na szczycie wynosi ok. 470 hPa. I to jest realny spadek, który ma znaczący wpływ na zdrowie. Ciśnienie parcjalne tlenu spada wtedy poniżej granicy omdlenia, więc człowiek teleportowany z Gdańska na Kilimandżaro natychmiast doznałby choroby wysokościowej oraz niedotlenienia i straciłby przytomność. I właśnie z tego powodu wspinacze górscy tworzą bazy na różnych wysokościach – by przystosować swoje ciało do ekstremalnie niskiego ciśnienia atmosferycznego i ciśnienia parcjalnego tlenu. To prawdziwi ludzie ze stali, bo u połowy osób z terenów nizinnych choroba wysokościowa zaczyna się rozwijać już na wysokości 2500 m n.p.m., jeśli nie poddali się aklimatyzacji.

Drugi wyjątek wielokrotnie przewija się w ebooku – osoby z tzw. podwyższoną pobudliwością układu nerwowego. Chodzi o to, że niektórzy migrenicy doznają napadu bólu w okolicznościach, które zdrowym ludziom nie mają prawa zrobić krzywdy – od hałasu, ostrego światła czy mocnego zapachu. Ta grupa pacjentów wymyka się klasycznym zasadom. Jeśli do niej należysz, to mimo wszystko warto wozić ze sobą leki przeciwbólowe. Nie tylko w czasie podróży z Gdańska do Zakopanego, ale nawet z Krakowa. W tej grupie znajduje się także wielu pacjentów z ciężkimi chorobami, np. po zawałach czy z zapaleniem stawów. Oni również mogą silniej reagować na zmiany ciśnienia i pogody.

Takich pacjentów jest jednak mało – może 5, może 10%. Bardzo daleko tej liczbie do 50%, na jaką mniej więcej szacuje się udział meteopatów w polskim społeczeństwie. Mam więc prosty apel: nie przejmuj się pogodą. Nie tylko nie masz na nią wpływu, ale i ona nie ma wpływu na ból odczuwany przez większość z nas. Skup się na tym, co od Ciebie zależy i co realnie możesz zmienić – a takich rzeczy jest naprawdę mnóstwo. Jeśli znajdziesz przyczynę Twoich dolegliwości wśród rzeczy, które opisałem w ebooku, to żaden chłodniejszy czy ponury dzień nie zaszkodzi Ci już nigdy więcej.

Więcej przyczyn i skutecznych sposobów na ból głowy znajdziesz w moim e-booku.

To przewodnik stworzony w taki sposób, by potrafił go przyswoić każdy – także ktoś, kto po raz pierwszy spotyka się z zagadnieniami, jakie opisuję. Gdy się z nimi zapoznasz, rozjaśni Ci się mnóstwo kwestii powiązanych z bólem głowy. A wielokrotnie są to bardzo dalekie, nieoczywiste i zaskakujące powiązania.

Tak więc jeśli:

  • ból głowy wyłącza Cię z życia na wiele dni i nie masz już siły na dalszą walkę
  • nie wiesz, do jakiego specjalisty zwrócić się po pomoc
  • masz dość głupich opinii osób, które nie rozumieją, że ból głowy to nie wymysł, a migrena to choroba, która potrafi zatruć życie
  • leki przestają działać, mają zbyt duże skutki uboczne lub nie możesz brać silnych środków ze względu na Twój aktualny stan zdrowia
  • nie wiesz, co naprawdę leczy ból, a co jest po prostu wymysłem naciągaczy

to ten e-book jest stworzony dla Ciebie 🙂

Tags:

2 (komentarze)

  1. Niestety ale powiem tak – brednie Pan wygadujesz. Sam jestem meteopata i niestety odczuwam bole głowy, głowie chwilę przed zmiana ciśnienia z wyzszygo na niższe. Może i faktycznie coś jeszcze na to wpływa ale raczej nie wilgotność i temperatura bo siedząc cały czas w domu mam te wartości stałe.

    1. Skąd u Pana przekonanie, że wilgotność w pomieszczeniach jest stała? Oczywiste jest, że gdy wilgotność mocno zmienia się na zewnątrz, to zmienia się także wewnątrz pomieszczeń – czasem o kilkadziesiąt procent w ciągu doby, bo żadne wnętrze nie jest w 100% odizolowane od świata zewnętrznego. Dowodzą tego proste pomiary higrometrem. Nie mówiąc o innych wyzwalaczach bólu, zwłaszcza tych mających źródło w ciele. Ciśnienie atmosferyczne to niemal zawsze zasłona dymna. Pacjenci, używając jej, nie mają oczywiście złej woli, bo naprawdę w to wierzą – tak jak Pan. W szkołach nie uczy się natomiast na temat przyczyn pochodzenia bólu. Gdy znikają te przyczyny, znika też ból “ze zmian ciśnienia”. Kluczowa jest więc wiedza oraz to, by przekonać się, że mamy swój los i swój ból w swoich rękach. Życzę Panu tego szczerze – to jest naprawdę możliwe do pokonania. Wiem, bo zajmuje się tym od kilkunastu lat i to po prostu działa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *