Czas leczy rany, ale miłość także ma tę moc!
Psychologia – podobnie jak wiele gałęzi medycyny – w znacznej mierze bazuje na matematyce, a konkretnie na statystyce i rachunku prawdopodobieństwa. Rzadko da się określić metodę, która na pewno pomoże pacjentowi, dlatego szanse zazwyczaj wyraża się w procentach. Zdarzają się jednak przypadki zupełnie nieuleczalne, a należą do nich… niektórzy romantycy. Powód jest prosty – choć bardzo kochamy swoje poczucie sprawczości, to nie wszystko jesteśmy w stanie kontrolować. Geny to idealny przykład.
Miłość zapisana w genach
Możemy wpływać na nie dietą, stylem życia, środowiskiem (np. poprzez unikanie smogu, który wzmaga tempo mutacji DNA), ale w pewnych przypadkach jest pozamiatane. Niektórzy dostają np. wyjątkową mutację genu CD38 zlokalizowanego na czwartym chromosomie. I okazuje się, że jeśli delikatnie poprzestawia się klocki, które go tworzą, to człowiek zamiast w zimnego cynika może się zmienić w nieuleczalnego romantyka. Mówią o tym badania, które 20 sierpnia 2020 roku opublikował w Scientific Reports zespół dr Jennifer Bartz.
Co ciekawe, jest też możliwa odwrotna sytuacja. Jako że gen CD38 wiąże się z ekspresją uczuć i naszym zachowaniem w stosunku do innych, jego wyłączenie powoduje wycofanie społeczne, a prawdopodobnie jest też z jedną z licznych przyczyn autyzmu.
Naturalny doping odporności
Jest jeszcze jeden fascynujący efekt. Okazuje się bowiem, ze wytłumienie genu CD38 powoduje osłabienie układu odporności. Między innymi poprzez wyhamowanie aktywności komórek NK („natural killers”). Pisałem o nich kilka razy – stanowią one jedną z głównych broni organizmu w wojnie z wirusami. I odwrotnie – wzmocnienie genu CD38 stymuluje obronę immunologiczną. Dzięki temu nieuleczalni romantycy mają prawdopodobnie nieco wyższą odporność na choroby wirusowe. 🦠🔫😎
~Julian
Wyświetl ten post na Instagramie