Z tymi bólami to jest śmieszna sprawa. Medycyna lepiej radzi sobie z przypadkami ultrarzadkich chorób o łacińskich nazwach niż z czymś tak „zwyczajnym” jak ból pleców.
Wiele razy pisałem już o bólach głowy i migrenach – gdy lekarze nie są w stanie znaleźć przyczyny (często naprawdę banalnej), często przepisują w ramach leczenia leki przeciwpadaczkowe. Skutki uboczne? Zaburzenia pamięci, koncentracji, wahania nastroju i przytłumienie mózgu. Nikt ze specjalistów się tym nie przejmuje i jest to absolutna katastrofa dla pacjentów. Nowoczesna fizjoterapia często radzi sobie z leczeniem migren lepiej niż neurologia, ale kto by słuchał fizjo – to w końcu tylko „masażyści” 😉
Podobnie można opisać bóle pleców. Tutaj problemy z diagnozą i leczeniem są co najmniej trzy.
Niewiedza lekarzy
Po pierwsze, mało który specjalista (poza fizjoterapeutami i ortopedami) zwraca uwagę na aparat ruchu, czyli mięśnie i stawy – mimo że większość bólu, jakiego doświadczamy w życiu, pochodzi właśnie z nich. Punkty spustowe to pojęcie wciąż nieznane lub lekceważone przez ogół profesorów i wielu uznanych specjalistów.
W sumie nic dziwnego – ambitny lekarz prędzej spróbuje doszukać się rzadkiego przypadku choroby o łacińskiej nazwie, której diagnoza pchnie jego karierę do przodu, niż czegoś tak banalnego jak pospinanych mięśni – dziecinnie prostych do wykrycia i niespecjalnie sexy w leczeniu. W rezultacie zamiast zlecić zabiegi rozluźniające i uczyć prawidłowych nawyków w życiu codziennym, pacjentów bombarduje się mocnymi lekami i serią drogich badań diagnostycznych.
Diagnozy nietrafione lub niepostawione
Po drugie, diagnoza często jest niejasna. Amerykańskie badania epidemiologiczne wykazują, że prawie 1/3 bólów stawów, głowy i pleców nie ma medycznej przyczyny. I jestem absolutnie przekonany, że to nieprawda – przyczyna prawie zawsze jest do wyjaśnienia. Co najwyżej może znajdować się poza zasięgiem wzroku tego czy innego lekarza albo terapeuty. Nawet jeśli mamy do czynienia z tzw. somatyzacją* (nietypowymi bólami wywoływanymi przez własną psychikę, zazwyczaj nieświadomie – np. przy chronicznym stresie lub depresji), to też jest to przyczyna medyczna. Psychiatrzy to tacy sami lekarze jak ortopedzi, kardiolodzy itd.
Słodkie lenistwo
Po trzecie, te „nieznane przyczyny” mają swoją nazwę – IDIOPATIA. Jest to całkiem pojemny wór – można tu wrzucić zarówno choroby o faktycznie nieznanych przyczynach (choroba Raynauda, niektóre zapalenia czy włóknienie płuc), jak i… wszystkie bóle, których nie chce lub nie potrafi się zdiagnozować. Także bóle pleców. Choroba do wora, wór do jeziora – i mamy święty spokój.
Sam wyleczyłem parę takich „idiopatycznych”, nawracających migren, które wynikały z bezruchu, wad postawy albo… z odwodnienia. Analogicznie z bólem pleców – czasem w badaniach wychodzą ciężkie zmiany, ale o dziwo pacjenta nic nie boli. Innym razem nie widać żadnych zmian, za to ból jest ciężki i uporczywy. Łatwo wtedy odpuścić i nazwać ból „idiopatycznym”.
Prawidłowe wykonanie badań diagnostycznych połączone ze szczegółową rozmową ze specjalistą powinno jednak odsłonić źródło bólu. Czasem nie od razu, bo bywa, że potrzeba na to kilku wizyt, ale i tak całkowicie warto poświęcić na to czas i pieniądze. Zwłaszcza że najczęstszą przyczyną jest po prostu styl życia krzesło-kanapowców.
Podsumowując: nigdy nie daj się spławiać. Szukaj dobrych specjalistów, bo przyczyna bólu zawsze gdzieś tam jest. A nasze zadanie to ją dla Ciebie znaleźć.
Ból pleców – co myśli większość:
- Korzonki
- Dysk mi wypadł
- Przewiało mnie
- Starzeję się
- Nadźwigałem się
Ból pleców – co tak naprawdę go wywołuje:
- Przykurcze
- Osłabienie mięśni brzucha i pośladków
- Schorzenia organów wewnętrznych
- Przeciążenia (w tym „zakwasy”)
- Dyskopatie
- Przepuklina krążka międzykręgowego
- Punkty spustowe
- Somatyzacje – bóle o podłożu psychicznym (np. przy silnym stresie i depresji)
- Życie kanapowca
- Wady postawy
- + kilka innych przyczyn
*Somatyzacja: według amerykańskich badań epidemiologicznych prawie 1/3 bólów stawów, głowy, pleców itd. nie ma medycznej przyczyny, czyli nie wywołały ich żadne urazy, żadne choroby ani żadne zaburzenia fizjologiczne. Głównie wynika z niewyleczonej depresji lub nieuświadomionych i nieprzepracowanych zaburzeń lękowych (albo z obu tych przyczyn naraz).
Wyświetl ten post na Instagramie.
U mnie okazało się, że w sumie nic mi nie dolega a jedyni śpię na złym materacu, po zmianie przestało. Oczywiście zawsze warto się przebadać, ale u mnie wystarczył nowy materac, polecam kieszeniowy z https://materace-viscotherapy.pl/22-materace-kieszeniowe